Jeżeli mam oceniać ten album w kategoriach czysto muzycznych to muszę szczerze przyznać mamy tutaj do czynienia z solidnym kawałem industrialno metalowej muzy. Natomiast jeżeli mam oceniać „Art of Suffering” w kategoriach artystycznych to będzie o wiele trudniej. Muzyka Hate Inc. to zlepek muzyki oraz zagrywek charakterystycznych dla: Nine Inch Nails, Linkin Park, Fear Factory, Ministry, Killing Joke czy Marylin Mansona oraz wielu, wielu innych twórców siedzących w metalowo – industrialnych klimatach. Muzyka ta wbrew pierwszym pozorom, oraz tytułowi płyty jest bardzo lekka i łatwa do przyswojenia nawet średnio zorientowanemu z tym gatunku metalowemu maniakowi.
Industrial w swojej czystej metalowej formie to nie tylko maksymalnie zbassowany i chłodny w swoim przekazie pełen patosu i wyższych idei Godflesh czy bardziej syntetyczny, sterylnie – diaboliczny i przesiąknięty pop kulturową papką G.G.F.H. Współczesny metalowy industrial, dla mnie to przede wszystkim to wszystko co kojarzy się nam z Panem Trentem Reznorem. Można go nienawidzić, można za nim szaleć – jednak każdy porządny słuchacz rock / metalowego grania osadzonego w przemysłowo – mrocznym klimacie powinien znać rzeczy wychodzące spod palców tego człowieka. Z takiego założenia chyba wyszli członkowie Hate Inc. – nagramy materiał nawiązujący klimatem i stylem do Nine Inch Nails, z wokalistą tak zaprogramowanym aby jego śpiew w 3 przypominał styl Trenta. Na koniec dorzucimy trochę metalowego jazgotu i brudu w stylu wczesnego Fear Factory oraz prędkość i dynamizm Ministry z okresu płyty „Psalm 69”.
Jak tak sobie na ten koktajl dźwiękowy popatrzą siedzący trochę w klimacie słuchacze, dojdą do wniosku, że te wszystkie nazwy, tytuły, które wypisałem stanowią „kamienie milowe” ostrego przemysłowego grania w latach dziewięćdziesiątych. I tak jest płyta ta na kilometry jedzie ostatnią dekadą dwudziestego wieku.
Powiem szczerze, pomijając oryginalność i powielanie starych dobrych metalowych patentów aranżacyjnych. Płyta Hate Inc. „Art of Suffereing” moim skromnym zdaniem jest ciekawym produktem, nie śledzę ani nie siedzę w tej stylistyce jak w dawnych minionych już latach, jednak potrafię dostrzec w tym materiale, w którego skład wchodzi dwanaście kompozycji ciekawe i interesujące momenty.
Utwory „Harangue”, „Breed”, „Dissatisfaction” czy tytułowy”Art. of Suffering”, niosą solidną wysokooktanową dawkę przemysłowego hałasu doprawionego nawiązaniami do psychodelicznego klimatu oraz syntezatorowo – syntetycznych brzmień spod znaku klasyków gatunku Depeche Mode. Tak jak wspominałem wcześniej słucha się tego materiału bardzo przyjemnie, solidne mocne granie urozmaicane jest duża ilością melodyki. Dzięki temu kompozycje są bardziej wciągające a także przyjemniejsze dla ucha.
Ocena materiału jak na moje odczucia artystyczne oraz muzyczne, może i jest z lekka zbyt wysoka, ale z racji na miłe wspomnienia jakie mi przychodziły na myśl podczas słuchania tego materiału – niech tak pozostanie.

Rafal Wrobleski

direct link: http://www.psychozine.eu/modules.php?name=Reviews&rop=showcontent&id=2415